Historia Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Wąsoszu

Ceglany budynek przy ulicy Korczaka 6 w Wąsoszu - w tym miejscu przed laty - w okresie II wojny światowej mieścił się zakład dla dzieci polskich robotnic przymusowych, które urodziły się w niewoli i były odbierane matkom. Zakład ten od 1943 roku był miejscem eksterminacji. Prowadzony był przez ewangelickie siostry zakonne. Kierowała nim siostra Borgia Gotzler. Dzieci przetrzymywano w nieludzkich warunkach; były niedożywione, chore, brudne i pozbawione opieki lekarskiej. Panowała wśród nich wysoka śmiertelność spowodowana głodem i chorobami.

Przez wąsoski zakład przewinęło się 489 dzieci, z których najstarsze miały około 5 lat, a zdecydowana większość była w okresie niemowlęcym. Zakład ten był największym, obok Dzierżoniowa ośrodkiem zagłady.

Przebywały w nim również dzieci rosyjskie i ukraińskie. Część z tych dzieci uznanych za rasowo wartościowych, kierowano do ośrodków germanizacyjnych lub bezpośrednio do rodzin niemieckich. Natomiast pozostałą część dzieci, zgodnie z rozporządzeniem niemieckim – uważano, że należy usunąć. Jeśli nie zostały zabite od razu, trafiały do zakładów, które nazywały się domami dziecka czy sierocińcami, a w praktyce były to ośrodki zagłady.

Warunki panujące w zakładzie w Wąsoszu opisane zostały w aktach sprawy prowadzonej przez okręgową komisję ścigania zbrodni hitlerowskich w Poznaniu, dotyczących zakładu dla dzieci w Wąsoszu: „Dzieci mieszkały w nieogrzewanych izbach śpiącą obok siebie na zrobionych na podłodze barłogach ze słomy, nie miały dostatecznego ubrania i obuwia. Dla starszych dzieci na środku izby ustawiono koryto z gotowaną brukwią i marchwią.

Oto zeznanie kobiety, która adoptowała po wyzwoleniu ocalałego chłopca z tego zakładu:


„Chłopiec był bardzo wycieńczony, owrzodzony, nie miał włosów, ale jeden wielki strup na głowie, wychudzony… Skóra i kości. Bał się wszystkiego: światła głośnych rozmów i dźwięków. Nieustannie ssał paluszek prawie do kości. Nie chodził, nie siedział prawie do drugiego roku życia. Miał silną krzywicę."

Jednym z uratowanych dzieci była Maria Bosek - aktualnie Janina Kośmider. Rodzice Janiny poznali się przy dojeniu krów. Stefania Bosek jest z Baryczki pod Rzeszowem, Wacław Czajkowski - spod Stanisławowa. Niemcy wywieźli ich na roboty do majątku w Wernersdorf (dzisiejsze Wojnarowice), pod Wrocławiem. Bauer poszedł na front, bauerka krzyczy i pogania. Stefania dwoi się i troi, żeby zdążyć z wydojeniem stada krów. Wacław to jej pierwsza miłość. Gdy bauerka widzi, że dziewczyna nie może dopiąć fartucha na rosnącym brzuchu, każe jej dźwigać dwudziestolitrowe kany z mlekiem. Żeby nie poronić, Stefania turla je po ziemi. Donosi ciążę - 28 marca 1944 roku urodzi córkę. Na chrzcie da jej imię Maria. Do mleka dla małej Niemka dolewa wody - dziecko dostaje biegunki. Otwiera drzwi i okna, żeby był przeciąg. Kilkumiesięczną Marię dusi koklusz, maleństwo trafia do wrocławskiego szpitala. Gdy Wacław pojedzie odwiedzić córkę, dziecka nie zastanie. - Jest w Herrnstadt - wydusza z siebie bauerka.






Z Wernersdorf do Herrnstadt daleko, ale macierzyńskie uczucia są silniejsze - Stefania gna do córki. Dom z czerwonej cegły. Przynieśli jej córkę owiniętą w brudne szmaty. Stefanii wydaje się, że Maria jest wychudzona. - Ty jesteś szczupła, a dziecko ma być grube? - śmieje się niemiecka zakonnica. Stefania pojedzie tam jeszcze dwa razy.

Nie wiadomo, jak udało się jej zdobyć zdjęcie z córeczką. Na czarno-białej fotografii widać,
jak trzyma na ręku ubraną w śpioszki Marię.






W Wąsoszu słychać pomruki frontu - jest połowa mroźnego stycznia 1945 roku. Niemcy wiedzą, że zaraz wejdzie Armia Czerwona, nakazują ewakuację miasteczka. Zakład Świętego Józefa chcą spalić z dziećmi. Po co zostawiać Sowietom dowody zbrodni?

Pastor Paul Tillmann chce zaczekać z dziećmi na Rosjan. Ryzykuje, musiał przecież słyszeć o gwałtach i zbrodniach, jakich żołnierze wrogiej armii dopuszczają się na niemieckich cywilach. Rodacy z trupimi czaszkami na mundurach pozwolą mu zostać, dzieci zostawią w spokoju. Gdy Sowieci wkraczają do Wąsosza a następnie do budynku z dziećmi zastają makabryczny widok. W dwóch salach wegetuje ponad setka wychudzonych dzieciaków. Najmłodsze mają po kilka miesięcy, najstarsze - pięć lat. W łazience naliczyli siedem zwłok - stary dozorca nie zdążył ich wywieźć na cmentarz. Z dokumentów wynika, że dzieci są z Polski, Rosji i Ukrainy. Herrnstadt leży w Rzeszy, Rosjanie chcą odesłać polskie dzieci do ich ojczyzny. Najbliższe polskie miasto to Rawicz, kilkanaście kilometrów od Herrnstadt. Kapitan Stiepan Sokołow, wojenny komendant Herrnstadt, pisze do rawickich władz, żeby zabrały maluchy. - Przyjmiemy te dzieciaki - odpowiada burmistrz Rawicza.


Trasa pociągu wiozącego dzieci z Wąsosza do Rawicza


39 dzieci wyrusza w podróż pociągiem z dworca kolejowego w Wąsoszu do Rawicza, gdzie zostaną zabrane przez siostry elżbietanki a następnie rozdane rodzinom. Na szyjach mają owinięte w celofan i obszyte włóczką tekturowe tabliczki z imieniem, nazwiskiem i datą urodzin. W mieście wiszą ogłoszenia, żeby kto może, wziął do siebie jedno dziecko. O to samo nawołuje z ambony ksiądz. Apele przerosły oczekiwania, chętnych jest więcej niż dzieci. "Rawicz spełnił patriotyczny obowiązek" - napiszą po latach miejscowe gazety.


Dworzec kolejowy w Rawiczu



Po wyzwoleniu Wąsosza budynek zaadoptowano na Ośrodek Pomocy i umieszczono w nim pod opieką sióstr zakonnych ludzi niepełnosprawnych fizycznie i psychicznie. Ośrodek ten funkcjonował do końca lat pięćdziesiątych. Po jego zamknięciu władze lokalne i powiatowe postanowiły w opuszczonych budynkach utworzyć zakład z internatem i szkołą dla dzieci niepełnosprawnych umysłowo. Od wielu lat na naszym terenie istniała potrzeba stworzenia placówki szkolno – wychowawczej. Na podstawie decyzji z dnia 19 lipca 1960r. podpisanej przez Naczelnika Działu Szkolnictwa Specjalnego i opieki nad Dzieckiem - p. Stefana Krzemieńskiego, 1 sierpnia 1960 roku przeniesiono Państwowy Zakład Wychowawczy z Ratna Dolnego - powiat Nowa Ruda do Wąsosza.

Podczas uroczystości Dni Wąsosza zorganizowanych z okazji 670 rocznicy nadania praw miejskich dnia 22.11.1960 r. dokonano oficjalnego, uroczystego otwarcia Państwowego Zakładu Wychowawczego przy udziale władz partyjnych i oświatowych. Otwarcia dokonał Naczelnik Działu Szkolnictwa Specjalnego i Opieki nad Dzieckiem z Kuratorium Okręgu Szkolnego we Wrocławiu p. Stefan Krzemieński.

Pierwszym dyrektorem przez okres 2 lat była p. Małgorzata Grzonka. Pierwszymi wychowankami były dziewczęta w liczbie 60, w wieku od 7 – 16 lat, które przeniesiono z podobnego Zakładu Wychowawczego z Ratna Dolnego.

W roku szkolnym 1962/63 funkcję dyrektora objął p. Romuald Heilman.

Z jego inicjatywy przekształcono zakład w placówkę koedukacyjną. Liczba wychowanków wzrosła wówczas do osiemdziesięciorga.

Pierwszy personel pedagogiczny składał się z trojga nauczycieli i czworga wychowawców: p. Zofia Kurowska. p Stefania Pastok, p. Kazimierz Nowak, p. Irena Koch, p. Janina Rudzka, p. Janina Klewin, p. Irena Nowak.

Kolejnymi dyrektorami placówki byli:

Warunki lokalowe w ówczesnym czasie były niekorzystne: ciasnota, niedostosowanie wymogów pomieszczeń o tym charakterze, brak osobnej jadalni, piece kaflowe, brak pomocy dydaktycznych – wszystko to utrudniało prawidłowy przebieg procesu wychowawczego, edukacyjnego i rewalidacyjnego. Zrodził się wówczas pomysł rozbudowy placówki. Z jednej strony było to logiczne, a z drugiej wymagało ogromnych nakładów finansowych i czasu potrzebnego na rozbudowę. Proces rozbudowy był wcielany w życie przez kolejnych dyrektorów. Już wtedy pomyślano o rozwoju i aktywizacji wychowanków, uwzględniając ich pomoc w ramach prac społecznych - w rozbudowę placówki.

Rozbudowę rozpoczęto w 1970 r. W pierwszej kolejności dobudowano budynek gospodarczy równolegle dokonując istotnych zmian wewnątrz pozostałych budynków.

W 1973 r. rozebrano mur okalający, jednocześnie izolujący wychowanków od społeczności miejskiej, a zastąpiono go estetycznym ogrodzeniem.

Od września 1974 - 1991 r. dyrektorem była p. Zofia Kulicka, która obowiązki dyrektora pełniła przez okres siedemnastu lat.

W kolejnych latach z powodu złych warunków sanitarno – epidemiologicznych i ogólnego złego stanu budynku wszczęto starania o wyburzenie istniejącego internatu i wybudowanie nowego. Jesienią 1978 r. rozpoczęto prace rozbiórkowe, a na wiosnę 1979 roku rozpoczęto budowę.

W tym czasie, w roku 1976 kierownikiem internatu zostaje p. Anna Matuszewska. Obowiązki kierownika internatu pełniła przez okres 29 lat. Jej poprzednikami na tym stanowisku byli:

  1. Henryk Dzyndzeluk (1974-76)

  2. Michał Nastaszyc (1972-1973) - na stanowisku starszy wychowawca, a następnie pełniący obowiązki kierownika internatu,

  3. Marian Szydłowski (1965-1966)

  4. Janina Klewin (1965)

  5. Irena Koch (1962)

  6. Zofia Bełdowska (1962-1960).

Otwarcie nowo wybudowanego internatu nastąpiło 31 sierpnia 1982 r. 1 września 1982 roku Kuratorium Oświaty i Wychowania w Lesznie decyzją nr 23/84 z dnia 31 sierpnia 1984 r. powołało przy Państwowym Zakładzie Wychowawczym Szkołę Życia dla uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu umiarkowanym i znacznym.

Dwa lata później decyzją nr 21/84 z dnia 31 sierpnia 1984 roku Kurator Oświaty i wychowania w Lesznie przekształca Państwowy Zakład Wychowawczy w Wąsoszu w Specjalny Ośrodek Szkolno – Wychowawczy.

W dniu 1 czerwca 1986 roku odbyła się uroczystość nadania placówce imienia – Janusza Korczaka. Do nadania imienia placówka przygotowywała się przez dłuższy czas. W ramach tych przygotowań w klasach zostały wykonane kąciki patrona - Janusza Korczaka, albumy plastyczne oraz odbył się Korczakowski Wieczór Literacki.

Kolejnym dyrektorem zostaje p. Ewa Marciniak. Funkcje tę pełniła w latach 1991 – 1997. Przez okres kolejnych dwóch lat obowiązki dyrektora pełniła p. Łucja Frąckowiak. W 1999 r. stanowisko dyrektora obejmuje p. Leszek Stuczyk, który podejmuje się remontu placówki w związku ze zmieniającymi się standardami unijnymi. Przebudowano i zmodernizowano wówczas cały pion kuchenny i sanitariaty. Wymieniono okna, centralne ogrzewanie w internacie oraz zniesiono bariery architektoniczne związane z podjazdem, dostosowując budynek do potrzeb dzieci z różnymi dysfunkcjami.

W 2001 roku stanowisko dyrektora na czas 1 roku obejmuje p. Danuta Owczarek. W czasie jej kadencji została utworzona Zasadnicza Szkoła Zawodowa.

Od 1 września 2002 roku do chwili obecnej funkcję dyrektora sprawuje p. Wiesława Stuczyk. W czasie pełnienia obowiązków dyrektora dokonano remontu budynków Ośrodka tj. wymiany instalacji elektrycznej w szkole i internacie, elewacji budynku internatu i „łącznika”, zmiany nawierzchni podwórka szkolnego oraz utworzenia placu zabaw. W ramach wykorzystania środków unijnych placówka została wyposażona w gabinet logopedyczny i pomoce dydaktyczne. W 2008 r. powstała również Szkoła Specjalna Przysposabiająca do Pracy dla dzieci i młodzieży z upośledzeniem umysłowym w stopniu umiarkowanym i znacznymi oraz z niepełnosprawnościami sprzężonymi.

Tablica upamiętniająca ofiary obozu koncentracyjnego dla dzieci w Wąsoszu


Symboliczny grób ofiar zbrodni hitlerowskich na cmentarzu w Wąsoszu